Co było jak mnie nie było? I co się porobiło? 😀
Czwartek, 26.10.2017
Piszę ten artykuł w wyjątkowo dobrym humorze. A zdecydowanie się na to nie zapowiadało.
Po pierwsze: Zuza szalała w nocy, ganiając od pokoju do pokoju (już druga noc z rzędu).
Po drugie: przez nocne atrakcje wszyscy rano zaspaliśmy…
Miałam dziś dzień wolnego, który standardowo spędzam na realizacji projektów własnych. Tymczasem za pracę wzięłam się z 1,5 godzinnym opóźnieniem, zmęczona i zła, bo za nic nie widziałam szans na skończenie tego, co planowałam.
I nie myliłam się – nie skończę. Udało mi się poświęcić kilka godzin na Meals Plannera. Ale nadal nie jest na tyle dopracowana, bym mogła zacząć z niej korzystać. I znowu odciąga się to w czasie… bo nie przysiądę do niej przed sobotą. A i tak nie wiadomo, czy w sobotę dam radę. To zawsze jest niespodzianką.
Powoli korci mnie myśl o takim mini maratonie, 12 h, nocka, kawa, Meals Planner i ja…
Co mi więc poprawiło humor?
Rozmawiałam z kolegami na Slacku. Jeden z nich spytał mnie ile ja tak w ogóle mam otwartych projektów w toku, celów, zadań.
Przekierował tym moja uwagę z tego, czego nie dam rady zrobić, z czym jestem do tyłu, na to, co robię. A jest tego niemało…
- tutorial na NetteCode, który liczy już ponad 23 strony – zaczynam go ugładzać, by wystartować z kolejnymi publikacjami z początkiem listopada (jeden artykuł na tydzień, sobota, rano),
- aplikacja tutorialowa – skończona, ale … o tym za chwilę,
- pisanie kolejnych wpisów na NetteCode – przerwa pomogła mi w końcu wypracować zapas publikacji do przodu, a to naprawdę bardzo pomocne,
- aplikacja Meals Planner, o której zresztą zacznę niedługo pisać więcej na blogu,
- aplikacja wspierająca moje planowanie 12-tygodniowe (niestety tymczasem ją zawiesiłam, choć miałam nadzieję zacząć z niej korzystać z połową listopada – w kolejnej iteracji planu),
- grupa wsparcia, na której powinnam być jeszcze więcej…
- i niejedna, na której chciałabym być więcej,
- Live’y na Fanpage’u,
- poza tym jestem świeżo po wyzwaniu dotyczącym tworzenia kursów online, a w listopadzie zaczynam kurs w tym temacie + prace nad moim pierwszym kursem, prawdopodobnie będzie udostępniony za darmo, jeszcze w grudniu (ale nie obiecuję).
No i standardowo: 1,5-roczne dziecko, praca na pełen etat. A właściwie 4/5, bo jeden dzień w tygodniu się zazwyczaj urlopuję. Tj. tak jak dzisiaj – projekty własne.
Trochę tego jest, co nie? Już nie wymieniam kursu z zakresu Montessori, w którym również aktualnie biorę udział, rozgrzebanych książek (od rozwoju dziecka po rozwój startup’u i programowanie 😉 ), dalszego wykańczania mieszakania i standardowych, domowych obowiązków.
Nie piszę tego po to, by się pochwalić czy pożalić. Piszę to, by zwrócić uwagę, że czasem patrzymy nie tam, gdzie trzeba. Zamiast wytykać sobie, że nie dajemy rady – spójrzmy z czym się mierzymy.
Mam o tyle dobrze, że znam swój kierunek. Wiem, co chcę zdziałać, co robię. Wiem, że po powyższych punktach może to budzić wątpliwość 😛 Jest tu sporo testowania, próbowania. I dużo nauki. Ale o to właśnie mi chodzi w tej chwili! To nie jest tak, że coś mi wpada w ręcę i to robię. Powyższe zadania wspierają mnie w drodze do moich celów. Są zgodne z moimi wartościami. I sprawiają mi frajdę. A to też ważne 😉
No, a teraz mała spowiedź z planów co do urlopu.
Seria „Tworzymy aplikację webową!”
Chciałabym skończyć aplikację i napisać kilka artykułów na temat jej działania, zastosowanych rozwiązań, itp.
Skończyłam pierwszą wersję aplikacji, ale w wersji „dirty”. Tzn. zrobiłam ją na oddzielnym repozytorium, pisząc równolegle tutorial na temat jej budowy. Teraz mam w planach dopracować tutorial i bazując na nim stworzyć aplikację raz jeszcze. Tak, by:
- praktycznie przetestować wiedzę zawartą w tutorialu,
- każdy artykuł będzie odpowiadać branchowi ze stanem aplikacji po wprowadzeniu opisanych zmian.
Tutorial ma już 23 strony, a dopiero biorę się za „ugładzanie”.
A o co chodzi z pierwszą wersją aplikacji?
Ponieważ bazując na niej planuję wprowadzać kolejne części tutorialu. I tak np. za 6-8 tygodni skończymy podstawową wersję aplikacji.
Następnie będziemy ją rozszerzać w ramach kolejnych partii/części tutorialu:
- połączenie Front-endu z Back-endem, tj. podpięcie Firebase
- budowa innych typów Back-endu, jak np. Node JS + MongoDB, Java + PostgreSQL, PHP + ?, itd.
- testowanie aplikacji, testy jednostkowe oraz E2E,
- Redux, ngRX i reactive JS,
- Progressive Web Apps,
- Electron, aplikacja desktopowa.
Kolejność może ulec zmianie.
Każdą z tych części planuję skończyć zanim wystartuje z publikacją. Tak jak tym razem 🙂
Każdej części będzie towarzyszyła rozbudowa naszej aplikacji przykładowej.
W międzyczasie pewnie upgrade z Angulara v4 do Angulara v5, v6, możliwe, że nawet v7.
Temat tworzenia aplikacji webowych na stałe zagości na blogu. I nie będziemy bazować tylko na jednej aplikacji.
W przerwach od kolejnych części tutorialu będą pojawiać się wybiórcze artykuły nt. problemów przed jakimi staję tworząc kolejną aplikację webową:
Meals Planner
Chciałabym już niedługo mieć wersję choćby „używalną”, bo do skończenia jeszcze droga daleka
Mimo, że poświęciłam mu całkiem sporo czasu, nadal nie mam wersji, którą mogłabym zacząć prywatnie używać. Choć mam nadzieję, że na dniach ulegnie to zmianie.
Podpięłam Firebase (autentykacja oraz baza danych), redux’a (ngRx). Pojawił się panel logowania, na chwilę obecną bez możliwości tworzenia kont.
Jednocześnie planuję niedługo poświęcić aplikacji oddzielny wpis. Rozważam wprowadzenie na blogu nowej serii: raportów z powstawania realnej aplikacji webowej. Coś w stylu cotygodniowych raportów, które publikowałam w ramach konkursu Daj się poznać. Tyle, że raczej z mniejszą częstotliwością – raz na miesiąc lub dwa. Co o tym sądzisz?
Aplikacja wspierająca planowanie celów
(nie mylić z zarządzaniem zadaniami 😉 )
Wkurza mnie też ilość czasu jaką poświęcam na pewne działania, wiecznie odkładając stworzenie pewnych usprawnień… i tworzę kolejną aplikację webową, która mi to nieco zautomatyzuje, m.in. korzystając z integracji (m.in. z Google Analytics, Facebookiem, Instagramem, Toggle oraz Nozbe).
Tutaj niestety musiałam zweryfikować plan i zawiesić prace. Chcę się skupić nad Meals Plannerem. Dopiero kiedy skończę jego pierwszą wersję – wezmę się za kolejną aplikację tego kalibru 😉
Strona domowa
Także moja strona-wizytówka woła o litość i skończenie…
I woła nadal 😀 Może kiedyś się doczeka 😀 Szewc w dziurawych butach chodzi.
Za to zabrałam się za stronę dla męża, przy okazji bawiąc się z MaterializeCSS.
Co dalej?
O tym już wkrótce 🙂
Mogę jednak zdradzić, że wielkimi krokami zbliżają się pierwsze urodziny bloga. Zamierzam świętować cały tydzień 😛 I będzie ciekawie 😉
Miłego dnia!
P.S. Ten urlop zdecydowanie był mi potrzebny! Oj, tak.